Jak przetrwać pierwszy kryzys na medycynie?

408028_10151234338003360_7313344_n

Witajcie, ponieważ dostaję mnóstwo maili, pełnych pesymizmu, rozczarowania, bezsilności i niemocy postanowiłam przygotować post – jak przetrwać pierwszy kryzys na medycynie. Nie wiem czy jestem odpowiednią osobą, ponieważ pierwszy rok kosztował mnie dosyć sporo nerwów, a znam osoby, które przeszły pierwszy rok z uśmiechem (albo tylko tak udawały). Ale że miałam wiele momentów zwątpienia na pierwszym roku, a teraz leci już trzeci, postaram się tchnąć w Was trochę optymizmu 🙂 Pamiętajcie, wszyscy przechodzą do samo! Gra jest warta świeczki 🙂

Paniczny strach przed wyleceniem ze studiów

Jest jak najbardziej zrozumiały, dostanie się na studia kosztowało nas dużo pracy i wyrzeczeń. Szczególnie jeżeli ktoś dostał się za drugim, trzecim czy kolejnym razem, ma ogromną motywację aby się utrzymać i boi się straty kolejnego roku. Zorientujmy się, czy na naszej uczelni koniec końców przedmiot z którym mamy problemy, dużo osób oblewa, czy nie. Jeżeli nie – uczmy się systematycznie i z pozytywnym podejściem, że kiedyś w końcu to zdamy. Na mojej uczelni z anatomii wiele osób miało ostateczne terminy z kolokwiów, semestralek, egzaminów, a ostatecznie nie zaliczyły nieliczne jednostki. Jeżeli faktycznie przedmiot jest „groźny” (u mnie na uczelni to głównie histologia i biochemia) postawmy sobie go jako priorytet do nauki. Trzeba walczyć do samego końca – w wielu przypadkach taka postawa jest ceniona, a niektóre katedry po prostu chcą sprawdzić wytrzymałość psychiczną studenta.

cam03626Przerażenie dużą ilością materiału

Przeskok po szkole średniej jest ogromny – to jest fakt. Ja na początku pierwszego roku uczyłam się prawie cały czas i nigdy nie mogłam się wyrobić. Nigdy nie było tak, żebym czuła się przygotowana na zajęcia. Do dzisiaj tak często jest – materiału było, jest i będzie zawsze bardzo dużo, ale z czasem nauczycie się wybierać co jest ważne, co nie, zaczniecie się uczyć szybciej. Nie ma się też co przejmować, że nie doczytało się jakiegoś tematu. Trudno – zrobiliście wszystko co było w Waszej mocy, więcej po prostu nie daliście rady – Wasze zdrowie psychiczne i fizyczne po prostu by tego nie wytrzymało. A to, czy się zaliczy czy nie, nie zawsze zależy od tego ile się człowiek uczył – potrzeba jeszcze szczęścia i przychylności losu i prowadzącego.

Problemy z anatomią

Ja też na początku nie mogłam zapamiętać żadnych nazw – pamiętam jak cały weekend uczyłam się obojczyka i łopatki, a potem nauczenie się tego zajęłoby mi pół godziny. W anatomię trzeba się wdrożyć, tak żeby informacje zaczęły się ze sobą łączyć. Ja zawsze miałam problem ze szpilkami – 30 sekund to było dla mnie za mało żeby przeanalizować co jest zaznaczone – na pięć kolokwiów z anatomii tylko jedno zdałam w pierwszym terminie, egzamin też zdałam we wrześniu. Nie czujcie się gorsi, że nie możecie zapamiętać tych wszystkich szczegółowych informacji – większość się Wam nie przyda, a jeżeli będzie Wam potrzebna to małymi dawkami będziecie sobie przypominać w danym momencie.

Czy ja naprawdę studiuję medycynę? Czyli biologia molekularna, biofizyka i inne

No niestety, pierwsze dwa lata są do bólu teoretyczne i przez brak kontaktu z pacjentami, szpitalami możemy czuć się zdemotywowani. Niemniej jednak już praktyki po pierwszym roku naprawdę Wam to wynagrodzą! Poczujecie, że był sens żeby jakoś przetrwać to siedzenie nad książkami. Nie wspominając oczywiście o satysfakcji, kiedy ze stetoskopem w kieszeni wkroczycie na kliniki na trzecim roku. Czas szybko leci, więc wbrew pozorom, ledwo się obejrzycie i już zaczniecie mieć kontakt z medycyną. Wtedy też dużo przyjemniej się uczy, z większą motywacją, widzi się też że wiele rzeczy składa się w całość i ma praktyczne odwzorowanie.

cam02626Wszyscy dają radę, tylko nie ja

Porównywanie siebie z innymi jest najgorszą rzeczą, jaką możemy robić. I to na każdej możliwej płaszczyźnie w życiu. Pod względem nauki trzeba patrzeć na siebie – nie słuchać ile inni się uczyli, ile już umieją. Nie wiem z czego to wynika ale dużo osób nie jest w tej kwestii szczera i to w obie strony. Jedni udają, że się nie uczyli, drudzy znowu przechwalają się niesłusznie ile nad czymś spędzili czasu. Także w czas spędzony nad nauką nie można pochopnie wierzyć. To, że ktoś coś umie lepiej od Ciebie w danym momencie nie oznacza że samemu jest się gorszym. Każdy ma predyspozycje do innych rzeczy – może komuś teraz dobrze idzie, nie oznacza że tak będzie szło cały czas. Bardzo często osoby, które dobrze wystartowały potem odpadły lub zaczęły mieć problemy z nauką, a osoby które ledwo przetrwały pierwszy rok, wystrzeliły w górę na roku drugim czy trzecim. Uczcie się tyle, aby czuć się w porządku wobec samego siebie. Jeżeli potrzebujesz na coś więcej czasu – poświęć więcej. Być może lepiej zostanie Ci to w głowie, niż komuś kto przeczytał to pobieżnie i przy dużej dawce szczęścia zaliczył.

 

 

10 uwag do wpisu “Jak przetrwać pierwszy kryzys na medycynie?

  1. Czy mimo ciężkości i natłoku materiału (tak wiem że jest go bardzo dużo) da się jakoś funkcjonować żeby mieć chociaż odrobinę czasu wolnego czy chwilę dla znajomych, chłopaka?
    Pytam o to bo bardzo poważnie myślę o medycynie ale wizja 24h w książkach to jest coś co jest njabardziej odpychającą rzeczą. Z innymi może sobie jakoś poradzę.

    • Mam chłopaka, mam znajomych, piszę bloga, jestem redaktorką medycznego portalu 😀 I znam wiele ludzi, którzy mają dużo więcej zajęć pozauczelnianych 🙂 Z każdym rokiem jest coraz lepiej 🙂 Ale z drugiej strony trzeba mieć świadomość że są momenty, kiedy jednak trzeba przysiąść i odpuścić rozrywki 🙂 No i że nauka w tym zawodzie trwa całe życie 🙂

  2. To wszystko prawda 😀 Na 1 roku miałam momenty, że tylko wisiałam na telefonie i dzwoniłam do mamy z płaczem. Teraz, na drugim roku – nie dość, że jest ciekawiej to nie miałam jeszcze (odpukać 🙂 ) żadnego momentu zwątpienia czy też załamania. Super wpis Kasiu, dobrze że pomyślałaś o załamanych studentach !! 🙂

  3. ja jestem dopiero w drugiej gimnazjum i w klasie są dużo mądrzejsze osoby ode mnie ja ledwo wyrabiam z materiałem i boję się że nie przyjmą mnie na biol chem. Na biol chem liczą z ocen oprócz biologi i chemii polski i matematykę przez co boję się że polski zrujnuje mi marzenia o medycynie albo genetyce. Nie wiem czy jest sens iść w tym kierunku bo z polskiego to dostaje 3 i 4 dlatego boję się że przez polski mnie nie przyjmą. Jak sądzisz jest sens… i w sumie z matematyki też nie najlepiej.

  4. Super wpis! Na prawde fajny pomysl i bardzo motywujacy. Mysle, ze kluczem jest wlasnie nie patrzec na innych i doceniac siebie za kazdy chwile nauki 🙂

  5. Bardzo dziękuję za ten wpis,który mnie spionizował i wyrwał z ataku paniki.Uświadomił mi,że licealne przyzwyczajenia i schematy przeniosłam na studia i chyba to jest przyczyną moich frustracji.Dotąd szłam przez szkołę bezboleśnie i nagle … zonk,czegoś nie zaliczyłam,mimo nauki i poświęconego czasu.Rewelacyjny blog,dla spanikowanych pierwszorocznych medyków-ciepły okład na duszę.Zaglądam codziennie 🙂

  6. A ja jako studentka 1 roku mam podstawowe pytanie. Jak studiować? W LO nauka wyglądała zupełnie inaczej, wszystko było logiczne i spójne. Nie mam pojęcia jak zapamiętać wszystkie przebiegii nerwów, tętnic… Czy znasz na to jakiś sposób?

    • Dużo oglądać, zwykłe atlasy, fotograficzne, zdjęcia, filmy, fajnym sposobem na sprawdzenie są też „szpilki” umieszczone na stronie wuzetki.pl 🙂

Dodaj komentarz