Witajcie, ponieważ dostaję mnóstwo maili, pełnych pesymizmu, rozczarowania, bezsilności i niemocy postanowiłam przygotować post – jak przetrwać pierwszy kryzys na medycynie. Nie wiem czy jestem odpowiednią osobą, ponieważ pierwszy rok kosztował mnie dosyć sporo nerwów, a znam osoby, które przeszły pierwszy rok z uśmiechem (albo tylko tak udawały). Ale że miałam wiele momentów zwątpienia na pierwszym roku, a teraz leci już trzeci, postaram się tchnąć w Was trochę optymizmu 🙂 Pamiętajcie, wszyscy przechodzą do samo! Gra jest warta świeczki 🙂
Paniczny strach przed wyleceniem ze studiów
Jest jak najbardziej zrozumiały, dostanie się na studia kosztowało nas dużo pracy i wyrzeczeń. Szczególnie jeżeli ktoś dostał się za drugim, trzecim czy kolejnym razem, ma ogromną motywację aby się utrzymać i boi się straty kolejnego roku. Zorientujmy się, czy na naszej uczelni koniec końców przedmiot z którym mamy problemy, dużo osób oblewa, czy nie. Jeżeli nie – uczmy się systematycznie i z pozytywnym podejściem, że kiedyś w końcu to zdamy. Na mojej uczelni z anatomii wiele osób miało ostateczne terminy z kolokwiów, semestralek, egzaminów, a ostatecznie nie zaliczyły nieliczne jednostki. Jeżeli faktycznie przedmiot jest „groźny” (u mnie na uczelni to głównie histologia i biochemia) postawmy sobie go jako priorytet do nauki. Trzeba walczyć do samego końca – w wielu przypadkach taka postawa jest ceniona, a niektóre katedry po prostu chcą sprawdzić wytrzymałość psychiczną studenta.
Przerażenie dużą ilością materiału
Przeskok po szkole średniej jest ogromny – to jest fakt. Ja na początku pierwszego roku uczyłam się prawie cały czas i nigdy nie mogłam się wyrobić. Nigdy nie było tak, żebym czuła się przygotowana na zajęcia. Do dzisiaj tak często jest – materiału było, jest i będzie zawsze bardzo dużo, ale z czasem nauczycie się wybierać co jest ważne, co nie, zaczniecie się uczyć szybciej. Nie ma się też co przejmować, że nie doczytało się jakiegoś tematu. Trudno – zrobiliście wszystko co było w Waszej mocy, więcej po prostu nie daliście rady – Wasze zdrowie psychiczne i fizyczne po prostu by tego nie wytrzymało. A to, czy się zaliczy czy nie, nie zawsze zależy od tego ile się człowiek uczył – potrzeba jeszcze szczęścia i przychylności losu i prowadzącego.
Problemy z anatomią
Ja też na początku nie mogłam zapamiętać żadnych nazw – pamiętam jak cały weekend uczyłam się obojczyka i łopatki, a potem nauczenie się tego zajęłoby mi pół godziny. W anatomię trzeba się wdrożyć, tak żeby informacje zaczęły się ze sobą łączyć. Ja zawsze miałam problem ze szpilkami – 30 sekund to było dla mnie za mało żeby przeanalizować co jest zaznaczone – na pięć kolokwiów z anatomii tylko jedno zdałam w pierwszym terminie, egzamin też zdałam we wrześniu. Nie czujcie się gorsi, że nie możecie zapamiętać tych wszystkich szczegółowych informacji – większość się Wam nie przyda, a jeżeli będzie Wam potrzebna to małymi dawkami będziecie sobie przypominać w danym momencie.
Czy ja naprawdę studiuję medycynę? Czyli biologia molekularna, biofizyka i inne
No niestety, pierwsze dwa lata są do bólu teoretyczne i przez brak kontaktu z pacjentami, szpitalami możemy czuć się zdemotywowani. Niemniej jednak już praktyki po pierwszym roku naprawdę Wam to wynagrodzą! Poczujecie, że był sens żeby jakoś przetrwać to siedzenie nad książkami. Nie wspominając oczywiście o satysfakcji, kiedy ze stetoskopem w kieszeni wkroczycie na kliniki na trzecim roku. Czas szybko leci, więc wbrew pozorom, ledwo się obejrzycie i już zaczniecie mieć kontakt z medycyną. Wtedy też dużo przyjemniej się uczy, z większą motywacją, widzi się też że wiele rzeczy składa się w całość i ma praktyczne odwzorowanie.
Wszyscy dają radę, tylko nie ja
Porównywanie siebie z innymi jest najgorszą rzeczą, jaką możemy robić. I to na każdej możliwej płaszczyźnie w życiu. Pod względem nauki trzeba patrzeć na siebie – nie słuchać ile inni się uczyli, ile już umieją. Nie wiem z czego to wynika ale dużo osób nie jest w tej kwestii szczera i to w obie strony. Jedni udają, że się nie uczyli, drudzy znowu przechwalają się niesłusznie ile nad czymś spędzili czasu. Także w czas spędzony nad nauką nie można pochopnie wierzyć. To, że ktoś coś umie lepiej od Ciebie w danym momencie nie oznacza że samemu jest się gorszym. Każdy ma predyspozycje do innych rzeczy – może komuś teraz dobrze idzie, nie oznacza że tak będzie szło cały czas. Bardzo często osoby, które dobrze wystartowały potem odpadły lub zaczęły mieć problemy z nauką, a osoby które ledwo przetrwały pierwszy rok, wystrzeliły w górę na roku drugim czy trzecim. Uczcie się tyle, aby czuć się w porządku wobec samego siebie. Jeżeli potrzebujesz na coś więcej czasu – poświęć więcej. Być może lepiej zostanie Ci to w głowie, niż komuś kto przeczytał to pobieżnie i przy dużej dawce szczęścia zaliczył.
Czy mimo ciężkości i natłoku materiału (tak wiem że jest go bardzo dużo) da się jakoś funkcjonować żeby mieć chociaż odrobinę czasu wolnego czy chwilę dla znajomych, chłopaka?
Pytam o to bo bardzo poważnie myślę o medycynie ale wizja 24h w książkach to jest coś co jest njabardziej odpychającą rzeczą. Z innymi może sobie jakoś poradzę.
Mam chłopaka, mam znajomych, piszę bloga, jestem redaktorką medycznego portalu 😀 I znam wiele ludzi, którzy mają dużo więcej zajęć pozauczelnianych 🙂 Z każdym rokiem jest coraz lepiej 🙂 Ale z drugiej strony trzeba mieć świadomość że są momenty, kiedy jednak trzeba przysiąść i odpuścić rozrywki 🙂 No i że nauka w tym zawodzie trwa całe życie 🙂
To wszystko prawda 😀 Na 1 roku miałam momenty, że tylko wisiałam na telefonie i dzwoniłam do mamy z płaczem. Teraz, na drugim roku – nie dość, że jest ciekawiej to nie miałam jeszcze (odpukać 🙂 ) żadnego momentu zwątpienia czy też załamania. Super wpis Kasiu, dobrze że pomyślałaś o załamanych studentach !! 🙂
Bo drugi rok jest lepszy od pierwszego, zawsze będę to powtarzać 😀
ja jestem dopiero w drugiej gimnazjum i w klasie są dużo mądrzejsze osoby ode mnie ja ledwo wyrabiam z materiałem i boję się że nie przyjmą mnie na biol chem. Na biol chem liczą z ocen oprócz biologi i chemii polski i matematykę przez co boję się że polski zrujnuje mi marzenia o medycynie albo genetyce. Nie wiem czy jest sens iść w tym kierunku bo z polskiego to dostaje 3 i 4 dlatego boję się że przez polski mnie nie przyjmą. Jak sądzisz jest sens… i w sumie z matematyki też nie najlepiej.
Myślę, że te kilka punktów różnicy nie sprawi, że nie dostaniesz się do klasy biologiczno – chemicznej 🙂
Super wpis! Na prawde fajny pomysl i bardzo motywujacy. Mysle, ze kluczem jest wlasnie nie patrzec na innych i doceniac siebie za kazdy chwile nauki 🙂
Bardzo dziękuję za ten wpis,który mnie spionizował i wyrwał z ataku paniki.Uświadomił mi,że licealne przyzwyczajenia i schematy przeniosłam na studia i chyba to jest przyczyną moich frustracji.Dotąd szłam przez szkołę bezboleśnie i nagle … zonk,czegoś nie zaliczyłam,mimo nauki i poświęconego czasu.Rewelacyjny blog,dla spanikowanych pierwszorocznych medyków-ciepły okład na duszę.Zaglądam codziennie 🙂
A ja jako studentka 1 roku mam podstawowe pytanie. Jak studiować? W LO nauka wyglądała zupełnie inaczej, wszystko było logiczne i spójne. Nie mam pojęcia jak zapamiętać wszystkie przebiegii nerwów, tętnic… Czy znasz na to jakiś sposób?
Dużo oglądać, zwykłe atlasy, fotograficzne, zdjęcia, filmy, fajnym sposobem na sprawdzenie są też „szpilki” umieszczone na stronie wuzetki.pl 🙂